w trakcie przygotowywania zielonej farby na bazie grynszpanu
dzisiejszy efekt pracy
Dzisiaj pierwsze malowanie po powrocie Cecco z podróży. Na początek dokończenie drugiej fazy modelunku na zielonej szacie łysego oprawcy. Tą piękną soczystą zieleń zawdzięcza mieszaninie grynszpanu, żółcieni żelazowej i bieli ołowiowej.
Olejną farbę na bazie grynszpanu wcale nie tak łatwo przygotować. Pigmentu nie da się tak po prostu utrzeć w spoiwie olejnym, gdyż ma bardzo duże ziarno (sprawia wrażenie jakby malowało się z piaskiem). Trzeba je częściowo rozpuścić. Dawne traktaty (np. de Mayerne) zalecają rozpuszczać go na gorąco w terpentynie weneckiej, ale taka farba nadaje się tylko do laserunków i to nakładana również na ciepło.
Po kilku próbach udało mi się znaleźć dobrą metodę. W pierwszej kolejności grynszpan ucieramy na kamieniu z terpentyną wenecką, następnie dodajemy odrobinę olejku terpentynowego, aby rozrzedzić farbę. Teraz najtrudniejsze, należy dodać parę kropel octu spirytusowego, który rozpuści ziarna, ale nie można przedobrzyć, bo większa ilość nie połączy się z terpentyną wenecką. Na sam koniec dodajemy trochę oleju. Uzyskujemy farbę utratą na gęstą pastę, która doskonale miesza się z innymi pigmentami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz